czwartek, 22 maja 2008

Resume.

Co najmniej dwie osoby poprosiły mnie o napisanie czegoś w rodzaju resume mojego pobytu w Kanadzie, albo tego bloga (sam już nie wiem). Zatem za chwilę przystąpię do czegoś w tym rodzaju. Jeśli się to okaże resume to fajnie. Jak nie to też fajnie (dla mnie).

Zatem siedzę sobie o 5:04 w Łodzi w pokoju mojej córy. Padłem wczoraj jak kafka (chyba chodzi o takiego ptaka, nie?) już koło 19ej. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę zmianę stref czasowych i tempo podróży wychodzi na to, że byłem na nogach prawie 30 godzin. Zdążyłem juz ogarnąć kuchnie i pobawić się moim nowym telefonem odziedziczonym po szanownej tesciowej.

Kilka migawek z podróży powrotnej.
Pięknie spędzony ostatni dzień w MTL. Jak zawsze było miło na końcu, ściskom i wymianom uprzejmości nie było końca:) Alkohol lał się strumieniami hahahaha. Nie no to żart. Ceny na lotniskach zabijają. Kanada to policyjny kraj. wiecie już o obecności gestapo (wcale nie zagineło po 2 wojnie - wręcz przeciwnie ma sie bardzo dobrze). Od momentu zgłoszenia się do security check do momentu przejści aprzez gate zostałem 5 krotnie poproszony o pokaznie boarding pass i raz został przeszukany dokładnie mój plecak. Chyba dlatego, że jedyną jedo zawartościa były klocki dla mojej małej:)

Chciałem kupić alko na bezcłowym, ale pani mi wyjaśniła, że jeśli nie mam dostępu do bagażu we Frankfurcie to nie pozwolą mi wnieść na pkład takiej butelki (1,5l). Dziwna sprawa, bo w drodze do Ca kupiłem na Chopinie flaszkę i nie było żadnych problemów.

Lot opóźniony został o 2 h. Z jakiej przyczyny-nie zrozumiałem:D

Jak zawsze mam pecha w samolocie. Moją stronę samolotu obsługiwali stewardzi. Pod 60 kę. Serio...ż etaki wielki jak centrum handlowe? No to teraz poczułem się jak w DPSie w chmurach. Przez cały czas korytarzmi posuwali się powoli starzy ludzie. Rozumiem ich. Lata już nie te i naprawdę czasmi nie mogą usiedziec kilku godzin. Ja nie mogę więc ich rozumiem. Ale widok w kontekscie moje pracy w UK był zaiście komiczno żałosny.

Pobyt we Franfurcie bez szczególnych wydarzeń. Piwko, toaleta i kolejna próba kupienia Martini. Tym razem okazło się, że nie zapłacę moją kartą debetową... Los postanowił, że nie będzie celebracji o bazie Martini.

Lądownie w Wawież bez specjalnych ekscesów. Zdążyłem na pociąg tak jak planowałem (tak ,tak czasami coś zaplanuję). Centralny powitał mnie zapachem moczu. Normalka. W pociągu serwis kawowo-kanapkowy. Super. Pociag stary, ale jakby czystszy. Przed odjazdem, wzorem chyba linii lotniczych kierownik pociągu przywitał się z pasażerami, przedstawil czas podróży. Fajnie.

Łódź przywitała mnie rodzinnie. Żona i córka. Chyba mała się ucieszyła. Mocno sie tuliła. A na Okrzei zielono, pięknie. Gdzieniegdzie smierdzi moczem, walają się butelki i puszki. Ludzie parkują na trawnikach i chodnikach, ale to Polska przecież. Normalka.

No i nie wyszło z tego zadne podsumowanie. Jak córa pozwoli to w następnym poście podsumuję pobyt. To będzie ostatni zarazem post. A tymczasem udanego weekendu!

wtorek, 20 maja 2008

Back in Montreal

Jakis napalony policjant wcisnal nam mandat za spozywanie alkoholu na plazy. Cwaniaczek zaszedl nas od zawietrznej w momencie kiedy mialem sie napic piwa z ostatniej puszki. Na moje szczescie nie zblizylem nawet ust. Przedstawiciel prawa (w tutejszym slangu : gestapowiec) wywral mi puszke z reki i oproznil zawartosc na piasek. Spojrzal sie na Rafala i zazadal od niego ID. Okazalo sie ze mandacik dostanie tylko Rafal poniewaz tylko on zostal zauwazony podaczas picia. Nastepnie kolo przeszukal nasz plecak i wywalil wszystkie nasze puste puszki i butelki na piasek. Tak oto okazalo sie ze moje szczescie do policji polazlo za mna az na drugi kontynent. Ticket opiewa na jedyne 115 $. Najwyzszy czas opowiedziec o naszej podrozy do i z Vancouver. Podroz do Vancouver oprocz swietnych widokow pozwolila mi przekonac sie jak olbrzymi jest ten kraj. Przebycie prawie 5000 km zajelo nam 3 i pol dnia zbytnio nie spieszac sie. Spedzona jedna noc w motelu, kilka postojow na miejscach widokowych, tankowania, posilki. A i tak przyjechalismy zmeczeni do Vancouver. Teraz wyobrazcie sobie ze ta sama trase zrobilismy w 48 godzin i 20 minut w drodze powrotnej. Laczny czas postojow (jedzenie, potrzeby fizjologiczne i tankowanie plus niespodziewany korek w Gorach Skalistych) wyniosl 2 godziny i 6 minut. Auto zostalo podzielone na trzy przedzialy : kokpit, sypialny i bagazowy. Gdy jedna osoba prowadzila druga zalegala na tylnej kanapie starajac sie usnac. I tak w kolko przez cala Kanade. Bylibysmy szybciej gdyby nie fakt ze oczywisice udalo mi sie nie zabrac z Polski bardzo waznego dokumentu... mianowicie prawa jazdy :D. Dlatego musialem scisle trzymac sie przepisow (wiecie jak trudne jest to dla mnie) co mialo wplyw na predkosc mojej jazdy. Kilka razy mijalem sie z cruiserami (grozno wygladajace amerykanskie wozy policyjne) co owocowalo blyskawicznym napelnieniem sie pampersa. Jazda po kanadyjskich autostradach w nocy to nie lada wyzwanie. Nie dosc ze maja inne znaki, dodatkowe rozwiazania majace ulatwic podrozowanie to takze bardzo czesto nieczytelne znaki poziome. Dla osoby ktora zyje w Kanadzie nie stanowi to problemu. Dla obywatela Unii Europejskiej - MASAKRA :). Dolaczajac do tego narastajace zmecznie macie obraz heroicznego wrecz wysilku jakiemu musialem stawic czolo. Toyotka sprawowala sie bardzo dobrze. Spalanie pomiedzy 5.75 do 6.5 litrow na 100 km. predkosc maksymalna jaka udalo nam sie uzyskac (ja spalem, jakbym nie spal to bym na to nie pozwolil :) ) to 174 km/h.



A oto kilka zdjec z podrozy:




No to teraz juz wiecie ile oktanow ma V Power w Kanadzie:)


Miom, ze w korku to humor dopisuje. W tle Rockies.



Tego typu kamienne konstrukcje pojawia sie przez cale Ontario. Podobno Indianie w ten sposob przypominaja, ze to ich kraj...
Pelne dane z GPS'a jak ktos by nie wierzyl:)


Topograficzny podzial trasy :
1. Quebec : kraina rzeki sw Wawrzynca oraz poczatek canadian shield
2. Polnocne Ontario : kraina gestapowcow oraz canadian shield ciag dalszy
3. Manitoba, Saskatchewan oraz wieksza czesc Alberty (az do Calgary) prerie
4. Koncowka Alberty i British Columbia : Gory Skaliste

piątek, 16 maja 2008

Kilka szybkich informacji.

Okazuje sie, ze nie za bardzo mam czas przysiasc do kompa i wrzucic kilka linijek. Caly czas poza domem i w dodatku jutro wracamy do Montrealu co zajmie nam kolejne 3 i pol dnia. Jest co prawda plan by ta sama trase pokonac w 48 h, ale nie wiem czy podolamy. Bylby to niezly rekord! Przystanki tylko na tankowanie a posilki jedzone w drodze. Spanie na tylnej kanapie i zmiany co 6 godzin...Zobaczymy.
Wczoraj zrobilismy sobie wycieczke promem na Vancouver Island. Niestety troche za pozno wstalismy i na przystani bylismy o 17ej:) Postanowilismy jednak plynac nie schodzac na lad. Zatem zaliczylismy jaks piekna zatoczke, 3 h rejsu, dewa posilki i o godzinie 21:00 bylismy z powrotem na miejscu. Sam prom gigantycznych rozmiarow byl! 7 pokladow, w tym 2 pasazerskie. Bardzo przestronne wnetrza:), wszystko na miejscu. Takie centrum handlowe na wodzie. I w dodatku przewozi samochody i TIRy!
Dzis jest plan by udac sie na plaze. Oczywiscie sam dojazd zajmie nam pewnie z 2 h. Na kapiel moze jeszcze za wczesnie, ale podlapac troche sloneczka nigdy nie zaszkodzi!
Pewnej nocy mielismy incydent z panem ochroniarzem. Prawie jak w filmach. Pilismy sobie winko w aucie na terenie Camping Plaza, az tu nagle podchodzi do nas snop swiatla z palka policyjna i wypytuje nas co i jak! Snop okazal sie jak juz wspomnialem ochroniarzem nerwowo obijajacym palke o udo podczas wypytywania nas skad, dlaczego, po co i u kogo. Na koncu powiedzial, ze on tu patroluje dzien i noc i bysmy jak on to ujal "carry on":) Oczywiscie posluchalismy pana grzecznie!
Tu jest taki fajny wynalazek ja Sky Train. Rodzaj metra tylko na betonowych slupach. Jada takie wagoniki calkowicie zautomatyzowane. Bez zadnego motorniczego. Bardzo fajna sprawa!
Ludzie w Kandzie narzekaja na bardzo wysokie ceny benzyny. Przez jakis czas sadzilem, ze jest to po prostu gledzenie dla gledzenia. Ale pewnego dnia uslyszalem w radiu, ze teraz posiadanie auta i lanie paliwa staje sie luksusem. Zapytacie po ile jest tam wobec tego benzyna?? 1,30 $, co daje nam okolo 2,90 PLN za litr. Dobre nie?
Nie wiem czy cos jeszcze napisze z tego miejsca. Byc moze dopiero z Montrealu. Zatem badzcie cierpliwi i do przeczytania!

P.S.
Wiem, obiecalem zdjecia. Niestety dolacze je dopiero w Montrealu. Awaria!

środa, 14 maja 2008

Vancouver!

W koncu dotarlismy po 3 i pol dniach podrozy do Vancouver! Nie macie pojecia jak dluga to byla podroz. Nie macie pojecia jak wielka jest Kanada nawet jesli spojrzycie na mape i ocenicie dystans. Nawet jesli zobaczycie ile kilometrow przejechalismy i pomyslicie, ze tam sa swietne autostrady! To co chce powiedziec, to ze to jest naprawde ogromny kraj i zajelo nam to ponad 3 dni by przejachac z Montrealu do Vancuver jadac przez wiekszosc czasu na zmiane do momoentu kiedy juz zaden z nas nie byl w stanie prowadzic (z roznych przyczyn:) i zdecydowlaismy sie na postoj w motelu wczoraj po poludniu. Ten post jest pisany po to byscie wiedzieli, ze dotarlem i jestem caly i zdrowy. Teraz nie mam czasu napisac wiecej. W kolejnym poscie dolacze zdjecia i moze linki do video, kto wie... Lacze w miejscu, w ktorym przebywam teraz nie jest za szybkie. Na oslode powiem, ze przypowiesci, opowiesci i zdjec bedzie co nie miara:D Zatem dziekuje wszystkim tym, ktorzy czytaja to i mowie do Was: zgloscie sie tutaj ponownie jutro! Mojego czasu to jest minus 9 h! A tyczasem dziekuje za uwage i do uslyszenia!

sobota, 10 maja 2008

Taki post...

Co mi się podoba:

  1. Urzędy swietnie zorganizowane, szybka obsługa, aparat do robienia zdjec na potrzeby dokumentu na miejscu przy okienkiu.
  2. System drog i wewnętrzynych autostrad, choć nawierzchnia bardzo często jest kiepska.
  3. Dobrze zaopatrzone sklepy osiedlowe. Kilka towarów, których nie ma u nas...
  4. Doprawdzająca mnie do szału ta pieprzona klawiatura! (to powino byc nizej ale juz nie wytrzymalem)
  5. Tania benzyna
  6. Dostep do wiekszej liczby muzycznych tytulow.
  7. Dobra jakosc wody (czy wiecie ze w Quebecu nie ma oplat za wode???)
  8. Toalety, gdzie nie trzeba merdac szczotki po...
  9. Sainte Catherine.

Co sie nie podoba:

  1. Celnik na security check... mam wrazenie, ze odkad zniesli wizy to czesc "interview" przerzucili na celnikow na lotnisku.
  2. Szare budownictwo.
  3. Wszechobecny francuski.
  4. Policyjne panstwo.
  5. System kranow i prysznic.

piątek, 9 maja 2008

A330...ciąg dalszy.

Czas wyjasnic kim jest tajemniczy karateka. Otoz oczekujac na autobus lini 500 w niedalekiej odleglosci Palacu Kultury, zostalem zaczepiony przez smierdzacego brudnego jegomoscia. Rozpoczal on nudnawy monolog z ktorego dowiedzialem sie miedzy innymi ze Matka Teresa pochodzila z Albani a jej ojcem byl Chorwat :D. Oczywisice nie omieszkal sie pochwalic ze posiada czarny pas w karate i bylym spadochroniarzem. Wymienilismy pare uprzejmosci na temat zlamanych konczyn poczym nastapilo to czego sie domyslalem od samego poczatku. : brakuje nam na nalewke. i polozym swa brudna smierdzaca i lepka dlan na moim ramieniu. Poniewaz jego monolog wydawal mi sie calkiem zabawny postanowilem mu pomoc i wysluplalem dwa zyle. Spadachroniarz karateka widzac oszalamiajaca mamone zrobil dziwna mine i powiedzial ze chyba z niego zartuje dajac mu taka kwote. No to mnie teraz wkurwil. Powiedzialem mu ze albo bierze 2 zlote albo do widzenia. Przyparty do muru z miekka pala lyknal monete i oddalil sie w kierunku grupy znajomych okupujacych wyzej wspomniany przystanek.


Zawodowy kierowca part one (spotkanie z TIRem).

Przy okazji mojego pierwszego doswiadczenia z obcowaniem z silnikiem V6 ustawionym szeregowo pozerajacym czysta rope z bliskiego wschodu zauwazylem ze wcisniecie sprzegla wymaga heroicznego wrecz wysilku. Nie wdajac sie w szczegoly zdradze od razu ze zapanowalem nad Warczaca Bestia i zmusilem niepokorna maszyne do poluszenstwa i plynnego ruchu na przod. Wrazenie jest niesamowite choc trwalo kilka sekund (jak dobry orgazm :) ) Dashboard, na pierwszy rzut oka wyglada jak cockpit boeinga 747 !





A teraz kilka umiejetnosci ktorymi Prawdziwy Zawodowy Kierowca powinien wladac:

1. Kazdy Prawdziwy Zawodowy Kierowca nie uzywa hamulca przy hamowaniu.
2. Kazdy Prawdziwy Zawodowy Kierowca nie zatrzymuje sie przed przejazdem kolejowym.
3. Kazdy Prawdziwy Zawodowy Kierowca zna bezpieczny sposob opuszczenia kabiny.


<-------- NIEPOPRAWNY sposob opuszczania kabiny !!!


4. Kazdy Prawdziwy Zawodowy Kierowca nie uzywa sprzegla podczas zmiany biegow.
5. Kazdy Prawdziwy Zawodowy Kierowca uzywa swiatla awaryjne kiedy cofa.


Jutro wyjezdzamy do Vancouver. Przed nami dzikie tereny Kanady,w ktorych kryja sie niebezpieczne dla ruchu samochodowego losie, myszolowy i motyle giganty. Jak tylko Stworca bedzie na tyle laskawy by doprowadzic nas do celu podrozy nastepna relacje przeczytacie z zachodniego wybrzerza Kanady.

Rzeklem :)

środa, 7 maja 2008

A330 i karateka spadochroniarz.

Odwrotnie niż w tytul wydarzenia sie miały... Zacznę od końca i wcale nie po kolei:) Jak się już pewnie domyslacie jestem już na miescjcu czyli na Joseph Renaud. Samolot wylądował punktualnie mimo opóźnienia jakie zaliczył jeszcze w Wawie. W Monachium byłem troche później i zaledwie starczyło mi czasu na WC i znalezienie drogi do H28 i ustawienie sie w kolejce do pokładu Airbusa A 330. Sam lot oczywicie nudny jak cholera. Mimo szergu multimediów na pokładzie nie szło wytrzymać tak długiego loto nie rozmyslając o bolącym tyłku. Na szczescie panie z Lufthansy w regularnych odstępach czasu donsoiły posiłki, napiwki i przekąski. Sam upływający czas próbowałem zabić lekturą Ch. B., Gazety, słuchaniem MP3, radia i oglądaniem filmów z biblioteki Lufthansy. Ale wierzcie mi z moim chrakterem przez 8 godzin udało mi się ogbejrzeć tylko jeden film...Hmmmm... w tej włanie chwili jestem na nogach od 20 godzin, zatem powoli spada mi tempo i jakosc pisania:) Zatem pozwólcie, że na tym dzis zakończę a jutro po południu czasu polskiego dorzuce więcej do pieca! Na wieczór dzisiejszy to wszystko. Za chwilę wybieramy się z Rafałem do trucka i jedziemy w krótką trasę z której wrócimy jutro przed południem.

Wszystko jest takie jak zapmiętalismy Asiu:)
P.S. sory za wsie błedy, kłopoty z wersją językową klaiwszy. No miały byc multimedia.... Mam nadzieję, że juto wrzucę!
A to trasa w która wyruszamy:)